Minęło dużo czasu odkąd rozpoczął się nowy rok szkolny. Zaprzyjaźniłam się z wieloma osobami, ale najbardziej byłam chyba zżyta z Evelon, Sayuri, Ninako i Asagi. Razem byłyśmy w klubie siatkarskim. Dzisiaj rano znowu spóźniłam się do szkoły, dodatkowo pokłóciłam się z bratem, a teraz teraz muszę uciekać, ponieważ ktoś ZNOWU się na mnie uwziął i mnie goni. Właśnie wyszczerzyłam się do Ninako, prawie ją przewracając.
Perspektywa Ninako
Przebiegła koło mnie pędem prawie mnie przewracając. Już otwierałam usta żeby zacząć się na nią drzeć, kiedy zobaczyłam jak biegnie za nią dwóch chłopaków z klubu lekkoatletycznego, Rin i Ren, ci dwaj bliźniacy, zwani powszechnie idiotami.
- Biegnij Charlie, biegnij! - Wydarłam się na nią, ale mój głos nie przebił się przez gwar rozmów. Niestety, ale jestem drobną osobą o cichym głosie. Na szczęście Asagi usłyszała że krzyczę, po czym spojrzała na Charlie i tych idiotów. Od razu skojarzyła i ryknęła z pełną mocą.
- RUN FOREST, RUUUUUUUUUUUUUUUUUN!
Ta to ma krzyk. Jest postawną dziewczyną , w końcu ma 179 wzrostu i kładzie wszystkich chłopaków podczas siłowania się.
- Musisz ciągle gadać po angielsku?-Spytałam się jej opierając dłonie na biodrach.
- A skąd ta nagła irytacja w twoim głosie, Nikuś?
Gdy tylko usłyszałam ten głos, myślałam że zaraz go zabiję, ale uratowała mnie Asagi.
- Spadaj stąd głąbie jeden sraczkowaty, nikt Cię nie lubi.
- A po imieniu nie można?
- Nie jesteś tego wart - Warknęła na niego. Był to trochę od niej wyższy, wredny chłopak, ale Asagi to Asagi, jej to nawet nie obeszło. - Masz jakiś problem, Edziu? - Wycedziła jadowicie, więc stwierdziłam że czas żebym wkroczyła do akcji.
- Asagi, uspokój się on nie jest wart żeby do niego mówić, chodź idziemy zobaczyć jak tam z Charlie! - Pociągnęłam ją za rękę korytarzem zapobiegając w ten sposób wyzwiskom.
Perspektywa Charlie
Skoczyłam ze schodów śmiejąc się głośno. Za sobą usłyszałam krzyk Rena.
- Charlie, stój! Nic Ci nie zrobimy!
Na te słowa roześmiałam się i pobiegłam dalej. Przeskoczyłam przez otwarte okno na parapecie i przebiegłam przez plac w szkole. Wbiegłam za jakiś budynek i zobaczyłam halę sportową. Sprawdziłam czy zaraz nie wybiegną zza rogu, ale chyba mnie zgubili. Odwróciłam się i wpadłam na wysokiego chłopaka. ( jak się ma 154 to tak potem jest xD) Okazało się że to Kageama, ten który zawsze się irytuje gdy mnie widzi. Spojrzał na mnie z góry i burknął widocznie zirytowany.
- Czego chcesz?
- Ach, niepotrzebnie takim tonem. To był przypadek panie Nadęty!
Spojrzał na mnie wzrokiem mordercy ale nie zwróciłam na to uwagi. Od początku roku mieliśmy ze sobą drobne sprzeczki. Zauważyłam za to że ma na ramieniu torbę sportową, oraz że trzyma w lewej ręce piłkę do siatkówki. "Czyżby mieli dzisiaj trening?" Spojrzałam w górę na jego twarz i wyszczerzyłam się. Sprawdziłam ekran telefonu i zaklęłam.
- Cholera, zaraz się spóźnię!
Odwróciłam się na pięcie i pobiegłam w kierunku szkoły po torbę. To była moja ostatnia lekcja, miałam mieć teraz trening. Te 45 minut było dla mnie męką. Miałam z tym starym krówskiem, co to powinno już ponad dwadzieścia lat temu przejść na emeryturę. Wszystko to co mówiła już wiedziałam, więc zaczęłam rysować po zeszycie. Kiedy lekcja się skończyła wypadłam z klasy jak burza i pobiegłam na trening. Wpadłam przez drzwi na halę ślizgając się. Gdy zobaczyłam kto stoi na boisku stanęłam jak wryta. Gdy Evelon mnie zauważyła krzyknęła do mnie.
- Char, weź coś zrób!
- CO ONI TU DO JASNEJ CIASNEJ ROBIĄ?! - Podeszłam do nich cała zła i zauważyłam chłopaka na którego wcześniej wpadłam. Zła zwróciłam się do ich kapitana.
- Hej, Sawamura, dzisiaj to my mamy trening!
- Mamy mieć dzisiaj wspólny trening, ale my również nie jesteśmy z tego powodu szczęśliwi
Odwróciłam się zirytowanie i krzyknęłam
- Nosz szlag mnie zaraz trafi, wpierw spóźniam się do szkoły, potem Ci debile z lekkoatletycznego mnie gonią, potem wpadam na tego czarnowłosego idiotę - wskazałam na Kageyamę - i teraz muszę mieć trening z bandą debili! AGR!
A potem poszłam do szatni i walnęłam dłonią w szafki.
Perspektywa Kageyamy
Obserwowałem tę dziewczynę odkąd przyszła do Karasuno. Ona była jak Hinata. Nierozgarnięta, to na pewno. Każdego dnia coś się wokół niej działo. Ale zaczęło się to w momencie kiedy pobiegła sprintem na 60 merów i pobiła rekord w mieście. Od tamtej pory pełno klubów kręciło się wokół niej. Może ona tego nie zauważyła, ale była bardzo popularna w szkole. Z rozmyślań wyrwał mnie krzyk Daichiego.
- Dobra! Idziemy się przebrać i zaczynamy trening! - skierował się do męskiej szatni zacierając ręcę. Reszta poszła za nim.
Perspektywa Charlie
Po około 10 minutach wszyscy byli na hali. Nasza kapitan > Evelon< i Daichi niezbyt się lubią, więc ćwiczymy osobno.
- Char, ty robisz rozgrzewkę!
- Jak zawsze... - Mruknęłam pod nosem i westchnęłam. Poszłyśmy biegać a chłopaki zostali na sali.
"Mam tylko nadzieję że Ci z lekkoatletycznego nie mają dzisiaj zajęć"- błagałam w głębi duszy, aby ich nie mieli, bo wtedy bym się chyba zabiła. Na szczęście nie mieli, więc mogłyśmy swobodnie ćwiczyć. Biegałyśmy około 15 minut, potem jeszcze 10 minut rozgrzewki i zaczęłyśmy ćwiczyć. Dzisiaj ćwiczyłyśmy odbiór serwów. Dzisiaj padło na mnie, więc musiałam im serwować, Właśnie serwowałam z wyskoku na Sayuri gdy poczułam się jakby ktoś mi się przyglądał. Przez to uczucie nie trafiłam w pole, a Sayuri spojrzała na mnie ze zmarszczonymi brwiami.
- Charlie, dobrze się czujesz? Nie wyglądasz za dobrze, a poza tym ty nigdy nie nie trafiasz, więc coś jest nie tak.
- Ech, Sayu, nie przejmuj się, po prostu coś sobie przypomniałam. Jeszcze raz spróbuje!- Powiedziałam śmiejąc się, ale dalej czułam się obserwowana. Westchnęłam i potrząsnęłam głową po czym zaserwowałam. Zła na siebie za to że na początku spudłowałam, uderzyłam w piłkę mocno. Za mocno. Piłka uderzyła Sayuri prosto w nos. Dziewczyna krzyknęła i upadła trzymając się za twarz.
- Sayuri przepraszam! Ja nie chciałam!- Podbiegłam do dziewczyny panikując. Złapałam ją za rękę. - Nic Ci nie jest?! Boże, tak mi przykro!
- Nic mi nie jest...
Podparła się na łokciu. Z nosa leciała jej krew. Evelon od razu zareagowała.
- Sayuri, ty idziesz do pielęgniarki powinna jeszcze być, a ty Charlie... Co się z Tobą dzieje?! Źle się czujesz? Okres Ci się zaczął?
Spojrzałam na nią wilkiem i walnęłam po głowie.
- Tak, kuźwa na pewno! Dać Ci megafon żebyś ogłosiła to całemu światu?!
Odwróciłam się i mój wzrok napotkał chłopaków. Zwijali się ze śmiechu na podłodze.
- Charlie, wyglądasz jak demon!- dobiegł mnie wesoły, rozbawiony głos Ninako
- A jak mam wyglądać? Przestanę być demonem, kiedy CI idioci się ogarną.
Po krótkiej przerwie wszyscy wróciliśmy z powrotem do treningu, który upłynął wyjątkowo szybko. Zaczęłyśmy nawet rozmawiać z chłopakami.
Po skończonym treningu pożegnałam się z dziewczynami i wyszłam z hali na powietrze. Sprawdziłam telefon, bo Sayu napisała mi SMS-a:"Nic mi nie jest, jutro będę w szkolę więc się o mnie nie martw. Wiem że nie zrobiłaś tego specjalnie, więc się nie przejmuj". Odpisałam jej żeby się jakoś trzymała i wyłączyłam telefon. Spojrzałam w niebo i ruszyłam ulicą. Miałam kawałek, dodatkowo że musiałam jeszcze zrobić zakupy. Powoli się ściemniało więc poszłam do pobliskiego sklepu. Przywitałam się z Ukai'em i zaczęłam robić zakupy. Pięć minut później stałam przy ladzie patrząc na Ukai'ego złym wzrokiem.
- Te, te, jesteś fe. Przez Ciebie musiałyśmy dzisiaj ćwiczyć z tymi twoimi debilami. Czemu Cię nie było?!
- No bo ten, tego.. Noo, bo po prostu nie mogłem. A tak w ogóle młoda, to co Ty mi tu odstawiasz?! Nie będę się przed tobą spowiadał! Płacisz 34,89.
- Pff...
Popatrzyłam na niego z chytrym uśmieszkiem i nachyliłam się nad ladą, energicznie pytając.
- Te, Ukai, ty na randce przypadkiem nie byłeś?!
Zobaczyłam jak zrobił się czerwony, ale zaraz szybko się odwrócił. Zaczęłam się z niego śmiać i zapłaciłam.
- Nie wierze, że TY, właśnie TY masz dziewczynę!
Wychodząc ze sklepu usłyszałam jak mruczy pod nosem "zielona cholera". Uśmiechnęłam się pod nosem i poszłam w kierunku domu.
Byłam niedaleko domu gdy poczułam że ktoś chwyta mnie za ramię. Wrzasnęłam i instynktownie odwracając się, zapoznałam nieznajomego z moim prawym sierpowym. Poczułam że uderzyłam kogoś w twarz, po czym rzuciłam się biegiem w kierunku domu. Słyszałam że ktoś za mną biegnie klnąc siarczyście. Wpadłam na kogoś na zakręcie, a gdy popatrzyłam w górę zobaczyłam Kageyamę. Zaczęłam się niezrozumiale drzeć i potrząsać nim. Złapał mnie za nadgarstek zirytowany moim zachowaniem.
- Ogarnij się i powiedz wszystko jeszcze raz, POWOLI.
Wytłumaczyłam mu że ktoś chwycił mnie za ramię a ja kogoś uderzyłam. Z każdym słowem coraz bardziej się na niego wkurzałam, bo ten debil, lefeł, baka, już po prostu nie wiem jak go nazwać, zaczął się ze mnie brechtać! Spojrzałam mu w oczy zła i odwróciłam głowę.
- Foch.
- No ej, nie fochaj się na mnie, przecież to było zabawne!
- Pff... Nie odzywam się do ciebie, baka.
- No dobra, dobra. Uspokój się. Może to był tylko ktoś ze szkoły, pewnie coś zostawiłaś...
- Nie prawda!
- ... znając życie.
- KAGEYAMA, nosz zaraz dostaniesz w cztery litery, więc się OGARNIJ!
- Tia taki kurdupel, ledwo sięgasz mi ręką do twarzy.
- KAGEYAMA. ZARZ STANIE CI SIĘ KRZYWDA.
- Dobra, dobra, odprowadzę Cię do domu, bo ty pewnie się jeszcze zgubisz w tym tłumie.
- Zaraz oberwiesz! Myślisz że jak jesteś wyższy to sobie możesz pozwa-
- Tak, tak, a teraz już idź
Ziewnął. Tak. Ten debil właśnie ziewnął, a w dodatku nabijał się z mojego wzrostu. Wspomniałam już że jestem bardzo niską osobą? Oj nie, nie, niech sobie nie pozwala. Nie poznał jeszcze mojej sadystycznej strony. Oj, jeszcze się na nim odegram, zobaczy...
Następnego dni w szkole wyszło na jaw kogo uderzyłam. Pechowy Tanaka, chciał oddać mi mój zeszyt, a oberwał w nos. Strasznie go za to przepraszałam, a on się ze mnie nabijał twierdząc że "Nie poznaję w tobie już tego demona z rozpoczęcia roku". Co prawda, to prawda. Cóż... Wkurzył mnie na początku roku, więc ładnie rzecz ujmując zrobiłam mu wykład na temat kulturalnego zachowania, podczas gdy on leżał na ziemi a ja wykręcałam mu ramię :)
Ogh, ludu mój kochany, oto przekazuję w wasze łapki II rozdział. Proszę Was bardzo o komentowanie, ponieważ nie wiem czy jest sens pisanie tego opowiadania. Jeszcze raz przepraszam za tak strasznie spóźniony rozdział, no ale LIFE IS BRUTAL. Miałam w trzy i trochę testów, ale teraz postaram się pisać wszystko szybciej. Chwaliłam wam się jaka to jestem wku*wiona? Mój ukochany szczeniaczek, zeżarł mi zeszyt gdzie pisałam świąteczny rozdział. 18 kartek poszło w pi*du :')
~ Korekta by Paula~
~ Korekta by Paula~
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
OdpowiedzUsuńOtóż za kilka dni pojawi się one-shot z KnB bez tytułu xD
Jak ktoś przeczyta te moje wypociny, to niech skomentuje i zapoda nazwą jaka mu pasuje do tego one-shota ;w;
Wybaczcie mi za tę nieobecność, ale mój dostawca weny pod postacią muzyki wyemigrował. Jeżeli chcecie szybciej dostać rozdział w swoje łapki, to zapodajcie jakimiś dobrymi kawałkami :3